Mamo wróć*
Lęk świerzbi w nozdrza
zaraza obejmuje narządy kobiece
łkanie pogrubia powieki
miłość pragnie wyrwać się z uścisku
zwątpienia
a ona
walczy
tuli do tarczy gorącej
słabnie
umiera
więzy nicości wiążą dłonie
już nic zrobić nie mogę
Boża wola spełniła katusze
to nic że wszyscy upadają na kolana
najjaśniejszy pan sprawił że serce już nie
bije
Komentarze (3)
piękny wiersz, o bardzo trudnych chwilach...
Niestety tą miłość zostawisz w sercu. To bardzo
ciężkie, ja wiem i dopóki śmieć nie dotknie człowieka
tak blisko to nie rozumiemy tego straszliwego bólu u
innych,. Straciłam rodziców dawno, żyją w moim sercu
po kres moich dni. Najgorsze są świeże rany, potrzeba
czasu by tak nie bolało...
Przeżywałam to samo.Wydawało się nie mieć
końca.Jednak,któregoś dnia ze zdziwieniem usłyszałam
swój śmiech.Miałam dylemat czy wypada mi się
śmiać.potem kolejne etapy.Możesz mi wierzyć na
słowo,że po jakimś czasie,nie obiecuję że krótkim i ty
się uśmiechniesz i tego Ci życzę z całego serca.Skoro
ten wiersz tak mnie nakręcił to jest super