mam...problem
wyrzucam kartki ciągle narzekam
doradźcie proszę jak pisać wiersze
sama na siebie próżno się wściekam
wena odeszła z jesiennym świerszczem
hen tam szybuje gdzie gwiazdy blask
szukam i pukam do wszystkich drzwi
nie chce powrócić pod skromny dach
cisza i pustka w umyśle tkwi
no i powiedzcie jak to się dzieje
miłość i praca mówią wzbogaca
mojej pamięci brak już nadziei
kiedy się nocą w łóżku przewracam
gdy myśl mi w głowie nagle się rodzi
to co mam zrobić kogo zapytać
znika jak widmo gdy słońce wschodzi
szukać poety może medyka
/a może Muzę wezmę w niewolę
wtedy swe rymy nią zadowolę/
Komentarze (27)
Taka to właśnie pani wena, czasem jest a czasem nie ma
:) Ładny wierszyk, pozdrawiam!
bardzo ładnie Ninoczka, wena przestraszyła się i
wróciła. pozdrawiam
Nie tylko Ty. Każdy doświadcza takiego stanu
emocjonalnego. Wypalenie i pustka. Twój wiersz jest
jednak tego zaprzeczeniem...:)
nie ma już we mnie wierszy;) historia lubi się
powtarzać:)
na te pytania - to i ja nie znam odpowiedzi - ten sam
problem - ale w ramach luzu zawsze czegoś się tam
poduczę :)) warto czytać już TYCH super znawców , ale
do mnie nie zaglądają i nie doradzają :) trzeba samemu
szukać - pozdrawiam
Te problemy są mi znane, papier peszy piszącego, na
komputer zdaj się lepiej, efekt będzie większy z tego.
Coś mi się zdaję,że wena sama do Twych drzwi
zapukała:)
Rada...: - pisz sercem...chwilą...ja tak
robię...siadam do wanny (kabiny),biorę zeszyt,
okulary...i jeszcze nie wiem co będę pisał....POWAŻNIE
!!!
Chociaż po wierszu nie widać, żeby wena Cię opuściła,
ale ja wspomagam się muzyką. Jest doskonałą przyprawą.
Nic doradzić nie mogę, bo moja wena dawno już dała
nogę:))
Rymy to dzieci Muzy, nie będą zadowolone, gdy ją
zniewolicz. Potrzebna jest wolność, trzeba wyjść z
domu (jak wyzdrowiejesz), popatrzyć na świat i brak
weny nie będzie już doskwierał :)
Dużo przekory, bo po wierszu nie widać, że wena wzięła
sobie wolne :)