Mandolinista z Cuzco
z cyklu "Melodia ulicy"
Siedząc w słońcu pod murem z mandoliną w
ręku,
Dumny Inków potomek nieznający lęku,
Na nic się nie użala, o nic nie poprosi
I z godnością wszelakie trudy życia znosi.
Twardo stąpa po ziemi, na której wyrastał,
Tak surowy jak góry dookoła miasta.
Nie ma smutku, radości ani też zwątpienia
Na tej twarzy ze stali, na licu z
kamienia.
Przy wtórze instrumentu z ust mandolinisty
Płynie długa opowieść o czasach konkwisty.
Śpiewa o dawnych bojach, powstaniach i
klęskach
I o tej jednej bitwie, co była zwycięska.
A gdy datek do puszki wrzucą hojne ręce,
Lekkie głowy skinienie dostaną w podzięce.
Jednak wzrokiem wyraża jego dusza harda,
Że to nie jest jałmużna, lecz gaża dla
barda.
Komentarze (33)
Ale co tam rymy, rymy; ważne, że jest treść. Takie
wiersze też pisali wieszcze nasi też. Mnie się podoba.
Bez zarzutu, mało powiedziane, świetny. Temat
niebanalny i dostosowana do niego wersyfikacja. A
wszystko to razem stworzyło wartościowy, wart
przeczytania wiersz.
A pozdrowienie to miły gest czytelnika i nic więcej,
bynajmniej z mojej strony:)
Więc cię pozdrawiam bardzo serdecznie.
Szkoda, że te rymy takie gramatyczne, psują cały
wiersz.