manifest populistyczny w...
Język polski nie jest gotowy na swoich
Rimbaudów i Morrisonów. To byłby dla niego
za
duży przeskok. Dla starego ojca, nie ma
ratunku w obecnym kształcie. Umęczony
przez
własnych pisarzy woli wierzyć w małe
konkretne państwo, gdzie wystawia się swój
dom
"na pośmiewisko" i dba o otwarcie
bezpiecznego schowka aby naiwne pamiętniki
spaliło
wschodzące światło. Osobiste rozliczenie z
obłudą poświęcającą martwe zwyczaje.
Manifest
niezależności, niezbędny w trosce o żywe
pióro na jutrzejszy dzień. To mu z
pewnością służy.
Jak polska literatura (ogółem)- to góra
lodu (a dokładniej się przypatrzeć- góra
papieru),
nadającą się na kartkówki dla
gimnazjalistów. Takiego odpadu nie
wymyślono od czasów
przekładania francuskich romansideł na
język angielski (i odwrotnie) i nazywania
tego
"arcydziełem literackiego przekładu"- ludzi
upierdliwych i zgwałconych tam
odnajduję-
skazanych na autodestrukcję. Nie
naśladujcie ich, bo wasze skrzydła osiądą
ołowiem.
Widzę polskich pisarzy. Poznacie ich łatwo-
mówią w nieustannie o niemocy. Siedzą w
kącie. Małość się za nimi kryje. Każdy z
workiem na głowie i z prywatnym krzyżem
na
piersi. Obywatele "Gdzieśtam". Zdolni do
wypruwania sobie flaków za "polską
sprawę".
Chcę niewielką zmianą, (w tym co istnieje)
wprowadzić nową moralność pisania.
Aby nieuzasadnione wzruszenie szpeciło
wiersze i dyskredytowało autora.
Wtedy takich romantyków skojarzę z
nazistami a z nazistami należy rozprawiać
się w
nazistowski sposób. Bezwzględnie należy to
pisanie strącić w zapomnienie. Odrzucam
możliwość organizowania publicznych
egzekucji ich ksiąg, byłyby widowiskowe i
przez
to- ryzykowne i nieskuteczne.
Chodzi raczej o małą zasadzkę. O niegłośny
bunt gorzkich słów. O przekręcenie
znaczeń.*
* tekst się "rozwalił" bo ten genialny serwis nie pozwala na pisanie dłuższych wersów.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.