marią ,marychuaną...
Masz mózg wypełniony marią
Krzyczysz, pokrzywy rosną pod stopami,
Wszędzie drzwi a ty liczysz gwoździe w
nich.
Jeszcze chwila i wyleje sie życie,
Wleje sie w żyłę,
Ciepłym błyskiem będzie krążyć
pod przezroczystą skórą.
Rozkładasz ręce w powietrzu
Czujesz się jak marionetka.
Wołają Cię,
Chodź...
Chodź...
Z uśmiechem i zatkanymi uszami
zdeptać drabinę do nieba pragniesz.
Noga z piętra szarego bloku.
Framuga okna inspiracją koloru bieli i
brudu.
Bo już dawno zatrzymac czas chciałeś
Skoczyć w próźnię,
spokój, białą mgłę
Gdy twoje myśli rodzone we krwi
tysiącami nowych na minutę..
znowu ten głos..
Bo już dawno..
Jeszcze jedna chwila.
Poddaj nam rekę
i poczuj pulsujące szczęście.
Już tu jesteś.
Nie ma Cie.
Przepraszam Cię.
Przepraszam twoją matkę
która musiała zbierać twoje kawałki
z mokrej ziemi...spośród smętnych bloków.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.