Marsz Pogrzebowy
Marsz pogrzebowy zagrały mi skarpetki
Przebudzone armoatem letniego wina
Podczas ściągania do wieczorej
kąpieli...
Na cześć mego pochówku salwa zagrzmiała
Wydusił ją mój przecudny telewizor
Bo w końcu musiał się rozmagnesować...
Trumnę zbili mi z tysięcy niepotrzebnych
myśli
Które z dnia na dzień bardziej
nieosiągalne
Nudziły mnie mocniej i mniej ich
potrzebowałem...
Ułożyli mnie w niej powoli i starannie
Odziawszy w zieleń śród której mieszkam
A potem ładnie zawiązali kokardkę na
szyji...
Ksiądz - komputer odmówił ostatnią
modlitwę...
Żarówka wypaliła najtańsze możliwe
znicze...
A serce zaśpiwewało gdy gruz sypali...
Że gruz to niebo...
Że gdzieś w oddali...
Jeszcze ktoś może
Iskierkę tu zapali...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.