Marsz pożegnalny
Mój pogrzeb miał być inny.
Mieli stać nad trumną i płakać.
Nikt nie miał czuć się winny.
Wszyscy mieli myśleć,że uczę się
latać...
Mama miała szlochać,
tata miał cichutko łkać,
mieli nadal mnie kochać,
spokojnie na cmentarzu stać...
Lecz większa tragedia się stała,
ja umarłam, a Ty mogłeś żyć,
praca Twego serca nagle ustała,
gdy postanowiłeś za mną iść...
Myślałam,że poradzisz sobie,
że wspomnienie o mnie odejdzie w cień,
a Ty wziąłeś noż w ręce obie,
przebiłeś swe serce,przeklinam ten
dzień...
Wielka żałoba w naszych rodzinach,
cisza,łkanie i pocieszanie,
jesień jest,deszcz w szyby zacina,
modlą się o przetrwanie...
Niestety nie spotkałam Cię tu,
Pan Bóg powiedział,że jeszcze nie teraz,
lecz myślę o Tobie,nie odchodzisz z mych
snów
wśród Aniołów na pewno widziałam Cię
nieraz!
Mam nadzieję,że nadal kochasz mnie,
że to nieprawda,że już nie ujrzę Cię...
Bo mówią,że w niebie inaczej niż na
ziemi,
że jesteśmy dla siebie obcy,i nic tego nie
zmieni...
Komentarze (2)
Powiem krótko...pięknie...brawo.
Zaniemówiłam...I powiem tylko tyle,że rusza w czuły
punkt...