Martwa cisza
Oddech na szybie,
a przede mną czerń.
Pochłania mnie,
Powoli ogarnia nie czuciem.
Może jesteś gdzieś tu,
a może nie ma Cię nigdzie.
Co było nieprawdą,
stało się życiem.
Tętni i rośnie,
Ból, tęsknota, złość,
wybuchowa mieszanka,
każdego dnia łykana z goryczą.
Pomiędzy oddechami
nie jestem.
Komentarze (1)
Nie wiemy jak to jest z tą śmiercią? Wiadomo, że
każdy z Nas ma przed nią obawy. Pozdrawiam