martwa natura
jak to się dzieje, co uczynić mogę
martwym językiem – na mą tylko szkodę
jak to się dzieje, że wyciąga(m) dłonie
- i tak mi smutno – tak daleko do niej
jakże się stało, że dziś Cię pamiętam,
choć nie widziałem – iżbyś uśmiechnięta
…
- to wilk tak wyje przez lasy i knieje,
których już nie ma, a w których się
dzieje
- wilk, co go nie ma – a wyciąga(m)
szyję
wietrzy coś, węszy – że coś wie...(m) – i
wyje
(- i jako refleks - z deski... albo z
płótna:
jak uwierzyć mam – w siebie – i w Ciebie?..
- i w jutro)
1976 r.
Komentarze (11)
Dobry tekst. Pisany tęsknotą...
Jak to w życiu...
Ooo tu nawet nie ma tyle interpunkcji, co zawsze:)
(gubię się w niej, potykam o te wszystkie myślniki,
nawiasy, ogrom... przerastają mój odbiór.
Dobrze się czytało, może więc zaczynam się uczyć?
rozumieć Twoją specyfikę? Pozdrawiam Wiktorze, hej
Przypomniała mi się piosenka „Obława” Jacka
Kaczmarskiego. :)
Z martwej natury nie można nic wywróżyć Wiktorze,
trzeba się zdać na intuicję.
Pozdrawiam serdecznie.
Piękny, smutny wiersz.
Żałość w sercu...
Dobrego wieczoru Wiktorze.
Pozdrawiam serdecznie:))
Świetnie i pod wrażeniem:)pozdrawiam cieplutko:)
Zmiany, zmiany, zmiany, mówią o tym wilki spoza
wschodniej ściany... :)
Super przekaz. Będzie on inspiracją do mojego
kolejnego wiersza:)
Pozdrawiam:)
Marek
to obudzona tęsknota wyje
Wiara czyni cuda, choć bólem pisana,
oby w prześwicie, nie była zapomniana.
Kłaniam się Wiktorze.
Ponad czasowo, moje ukłony pozdrawiam serdecznie;)
jest to opis obrazów jakie skradziono w twej galerii
wczora z wieczora nic więcej mi nie przybiega do głowy
pozdrawiam