Marysia ma urlop...
Miała Marysia nową sukienkę
miała Marysia nowe buciki
na głowie wianek
ze świeżych kwiatów
na ustach
uśmiech
a w oczach
wiara
a w sercu nadzieja
a w ręce torbę
bo ruszała w świat...
Pojechała Marysia
do dużego miasta
pożyła tam trochę
pracowała też
została wyśmiana
że jest z maleńkiej wioski
że ma nie modną sukienkę
że ma nie modne buty...
zobaczyła że duże
nie bywa zawsze piękne
przeszkadzał jej hałas
i chamstwo ludzi...
Starała się
chciała pracować
i żyć
normalnie
po swojemu żyć...
Oskarżyli ją
choć tego nie zrobiła
ale nie była jedną z nich
nikt ją nie poparł
bo nie była jedną z nich...
Zwolnili ją
lecz Marysia się nie poddała
poszukała pracy
nie słuchała
głupiego gadania
ubierała się tak jak lubiła
uśmiechała się do wszystkich
niektóre serca w końcu kupiła
żyła po swojemu
nie poddała się nurtowi...
Idzie Marysia
przez swoją drogę
ma stare buciki
i starą sukienkę
w oczach ma szczęście
na ustach uśmiech
a w sercu dumę z samej siebie
Idzie Marysieńka
do swojego domu
tu ją kochają
tu się z nią cieszą
ale nie wróciła
Marysia ma urlop...
A ci co ją skrzywdzili
teraz gorzko żałują...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.