MARZANNA
..."pamiętajcie o ogrodach"...Jonasz Kofta
Na pierwsze imię dał jej…Marzanna,
na drugie zaś…Natalia.
Kwietniowa to była dziewoja,
żonkilem, konwalią, lawendą, irysem,
do studni po wodę się wspięła,
piękna gladiola rozchodnikiem zalotna,
wyniosła wiosna przyszła w maje,
zbudzona lilią wodną – nenufarem,
zwabiona dziwnym aromatem zaczarowanego
ogrodu.
Posłanie jej zrobił godne, na polanie,
na mchu, wśród wrzosów, paproci,
igliwia,
baldachim z jałowca, z konarów sosen,
jodeł,
w jedwabnym dotyku balsamowego
modrzewia,
koncertował symfoniami, etiudami, odami,
słowików, pliszek, czyżyków, dzięciołów
postukiem,
zaspaną, rozmarzoną ciszą okrywał,
co nasycona przysięgą niezapominajek,
niezabudek,
zawilców – drżała zdziwiona,
skąd te deszcze, tych łez dreszcze, ten
trosk wodospad,
barwę oczu dał jej od jagód skradzioną,
błysk źrenic od promyków figlarnych,
usta przystroił w maliny, w borówki
dojrzałe,
resztki snu zmywał rosą ranną,
zefirkiem zwiewnym osuszał rzęs woale,
korale z szyszek żywicznych - naszyjnikiem
z pereł,
brzozą ją kołysał, co strojna w listki
drobne,
ledwo, ledwo miała siły, żeby się
dziwić.
Czym byłoby życie bez zaczarowanych
ogrodów,
wśród murów, stali, popiołów, głazów
czarnych?
Litością oazy dla karawany,
tęsknotą palmy za fatamorganą.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.