Marzenie
Leżę tu na ziemi, cały we krwi...
Śmierć mnie jeszcze nie chce wziąć, życie
ze mnie drwi...
Będą mówić „ten co umarł”...
Będą się żalić nade mną, póki nie zamknie
się trumna...
I leżę tutaj, przed oczami mam tylko
mrok...
Żadnych świateł, żadnych tuneli, żaden w
nowe ciało skok...
Po prostu patrzę przed siebię i widzę
bezkresną ciemność...
Czuję się obojętnie... Ogarnia mnie
senność...
Ciągle leżę, nie wiem jak długo, nie wiem
co się dzieje...
Śmierć już chyba przyszła, życie dalej się
śmieje...
Nie wiem gdzie jestem, nie wiem jaki dzień
jest teraz...
Nie wiem czy już umarłem, czy może właśnie
umieram...
Dalej leżę... Chyba... Nie wiem nawet gdzie
jest teraz moje ciało...
Może już je zakopali? Może coś je
wykopało?
Trwając w bezruchu, nachodzi mnie myśl w
końcu...
By razem z Ukochaną, powygrzewać się na
słońcu...
Wstaję więc i idę nad rzekę, nieopodal
pobliskiego lasu...
Słońce mocno dzisiaj świeci. Wreszcie na
miejscu się zjawiłem...
- Jesteś w końcu! Gdzie Byłeś tyle
czasu?
- Widzisz Kochanie... Znów, o śmierci
marzyłem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.