Maska
Potrebuję pomocy, krzyczę:"Pomóż mi
błagam!"
Lecz Ty mówisz, że przesadzam:
"Masz dom, masz samochód, czego chcesz
znów?"
"Chcę szczyptę radości, kilku miłych
słów..."
"Lecz co mam ci powiedzieć!" -
krzyczysz.
"No powiedz wreszcie" - teraz syczysz.
Ja milczę, bo moja nadzieja nikła
zniknęła całkowicie, choć przywykła
do rozczarowań - to tego nie zniesie.
W żałości gęstym, ciemnym lesie
rozpłynie się calkowicie, jakby jej nie
było.
Będę dalej żyć, jakby nic się nie
zmieniło.
Lecz nie będę Cię prosić o pomoc,
ale uśmiechać się w dzień, płakać co
noc.
Przestanę ci już mówić, co czuję,
bo moimi słabościami Cię wówczas
rujnuję.
Będę milczeć jak grób.
Będę zimna jak lód.
Będę udawać, że mam dużo mocy.
Będę płakać tylko w nocy,
tylko potajemnie, po cichutku.
W dzień schowam się w skorupie smutku.
Nie zobaczysz ani cierpienia,
ani nieufności, czy zwątpienia.
Nie będziesz widział mnie,
tylko mego ciała cień...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.