Maska sztucznego uśmiechu
Przykryta szarością swych myśli ,
Otwieram wieczyste księgi marnego życia.
Pale kartkę po kartce mego życiorysu ,
Duszę się dymem splamionych krwią stronic
.
Zakładam twą maską sztucznego uśmiechu,
Dzięki której nie zdołam sie udusić
otaczającym mnie powietrzem .
Zatrzymuje sie na wręcz przezroczystej
stronicy 16 lata ,
Oślepia mnie blask , zaczynam czuć letni
wiatr na mojej twarzy , delikatny dźwięk
pobrzmiewającej gitary .
ściągam maskę by zaczerpnąć tego
afrodyzjaku .
Bez świadomości fikcyjności tej oazy
napełniam płuca zadymionym powietrzem ,
Padam na twarz z otwartymi oczyma , bez
pulsu ,
Trzymając w dłoni mocno zaciśniętej , maskę
Twego sztucznego uśmiechu .
teraz nastawiam drugi policzek i czekam na szczere komentarze .
Komentarze (3)
poza błędami ( j.w.) wiersz jest oryginalny,
zaskakujący- szczególnie zakończenie. Warto go
przeczytać.
Skoro nadstawiłaś drugi policzek no to masz...8wers
użyłbym-16 roku,14 wers-bez braku pulsu-jest
zaprzeczeniem myśli-napisz:bez pulsu.A teraz w
pierwszy policzek,ogólnie wiersz podoba mi się choć w
swojej formie jest "inny".
Jeśli mogę coś powiedzieć to tylko to, że jestem pod
wrażeniem.