Matce...(ze smutkiem)
to boli mamo
matko
moja jedyna mamo
twarz Twoja na pamięć wyuczona
Twój uśmiech niczym słońce w deszczowy
dzień
i pośród burzy dźwięk Twego anielskiego
głosu
radości płomień w sercu mym rozpalasz
spojrzenie oknem duszy
i miłości matczynej odbiciem
dotyk Twój lekiem na świata zło
a Ty sama aniołem stróżem dzieci swoich
mamo…
lecz w ciemności grzech czyha
i serce moje łamie Twa bezsilność
a niepewność zło rodzi
krzyk i bezmyślność
brak szacunku
bracie źle czynisz!
i cios zadany matczyną ręką
lecz to ja upadam
bo wiesz że nie oddam…
strach Twój mnie smuci
puste słowa rzucasz mi w twarz
i niesprawiedliwość kolejny łzy bezimienne
ze mnie wyciska
i wiarę mą osłabia
więc dlaczego mnie niszczysz?
mamo…
niech Bóg ciemność zabierze
niepamięć smutek pochłonie bym mogła trwać
dalej w tej ciszy słów Twoich
tylko nadzieję niech mi zostawi że kiedyś
zrozumiesz
…a dzisiaj ten wiersz piszę jako
obca…
i łzy kapią na poduszkę…
kocham Cię mamo
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.