matematyka
Matematyka w moiej głowie
Nie umarłem, lecz nie istnieję w tym
świecie.
Zawieszony między zachodem a wschodem
na granicy nieba jak koliber ssący
nektar
złakniony przetrwania w galaktyce
Oriona
lecę.
Za chwilę może dwie, pąsowa róża odsłoni
pręciki.
Kropla mgły ukaże swoje przeźroczyste
serce gdyż
empatia gryzie się z sympatią w lodowatej
przestrzeni
nie narodzonej gdzieś daleko czarnej
dziury.
Spadam.
W nieokiełznaną chęć bycia przedmiotem
bez czucia,
nie błyskawicą lecz światłowodem,
pobudzać do życia,
albo niszczyć to co istnieje nadzieję,
miłość i paranoję.
Zabierać w nicość światło i cienie,
odwrócić co nie odwrócone
jak Einstein matematycznie.
Komentarze (1)
wiersz ma potencjal pozdrawiam serdecznie +