Matka Donata
Dramat w jednym akcie
Na dłoniach Twych synu jest krew
Lecz wiem—nie zabiłeś jej
Oblicze zwierciadłem jest działania,
Zdradza namiętność, czy cześć jest
skalana.
*
Przebacz mi Matko—Matko Donato
A winą obarcz brata mego za to
Że u szczytu sławy będąc—za mały
Zapomniał o kobiecie i sprawie całej.
*
On to zabił i kobietę i Sarę
Gdy po dniach—zabawy –całych
Nocami niekiedy okazywał się-
zdradzanym.
Na zabójce był jej przeznaczonym.
*
Ta krew jest jego ? czy jej?
A winę pozostaw Tej.
Co prawdę zna o niej
Odpowiedz mi: tak ! czy nie!
*
Gdy brat mój , a syn matko Twój
Nagle powrócił….Stój !
Kochankiem jej byłeś czy nie ?
Jakkolwiek powiem , powiem żle.
*
Czy winą mam obarczać rozum ?
Co myślał wciąż o Sarze nocą ?
A dniem ? Sam nie wiem co robił
W brew mojej woli ją zdobył !
*
Tyś kobietę zdobywał we mnie
Lecz w tej co Sara ma na imię
Zemstę—I tę weżmierz na swe
brzemię
A kobietę—będziesz dręczyć we
mnie…. codziennie
*
Czymże mężu tak Cię uraziłam
Nie chciałeś kobiety,więc nią nie byłam
W nocy sama spać nie chciałam
Płochą jestem istotą więc bratu Twemu
pozwalałam
*
Matko Donato ze wstydu nie żyję
Bracie ! Moją hańbą ręce myjesz !
A Ty Saro miast chować tę szyję
Żyjesz ! Zdradą miłość swą szyjesz?
*
Skąd więc ta krew przytoczona ?
Matka Donata jest przerażona
Tak więc wygląda namiętność ? To ona?
Chciałabym być Sarą. Lecz jestem
zmęczona.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.