O matrycy sen miniony
bo gdy pióro nic nie mówi
jak ściszony krzykiem obraz
jest tych kilka rysów twarzy
co przebiją syk milczenia
pod zieloną etykietą, mgła
przez wieczór snem zasnuty
wdycham z kartką rozżarzony
jak myślami syn, poeta
i nie nazwiesz już w linijce
wszego czasu epitetem,
że skrywane są kreskami
wierne, czyste dni stronice
nie chcę jak noc, dziś odchodzić
pod gwiazd krytą kamienice
żeby blade lico słońca
zakląć w liter rzędzie, księdze
w tygiel, rozdział wleję dumę
dodam czegoś co na szyi
może srebro wiernych oczu
ponad piekło, bóg przeżyje
powiesz honor, tatuażem
a brak głosek w gardle huczy
chciałbym zginąć pod sosnami
jak karabin, przerwać ciszę
śnię jak satyr, o jutrzence
by się lira zaświeciła
blaskiem nut jak uśmiech nimfy
uderz w twarz, bo nie znam rymów
Komentarze (1)
Bardzo piękny dobrym piórem napisany wiersz Dojrzałość
wiary to czysta energia światła nie słońca bez
kłamstwa gdy noc. Duma to wierność i ciszę zorza może
przerwie rytmem duszy zwiewnym tchnieniem
Zachwycił mnie wiersz słowem dobrej wymownej poezji
Brawo!Pozdrawiam ciepło