Mąż i Żona
Idę sobie kiedyś do sklepu nocnego
Ślepia stawiam,kogo widzę małżonka
mojego
Siedzi sobie z koleżkami,na ladzie
wódeczka
I przedstawia mnie kolegom to moja
żoneczka
Jeden w mankiet mnie całuje drugi coś tam
pomrukuje
W głowie chłopu już się kręci
Iść do domu nie ma chęci
Grzecznie proszę choć do chaty
Bo połamię Ci dziś gnaty
Spode łba na mnie wciąż zerka
Myśli sobie to cholerka
Nie przejmuje się tym wcale
Chłopa siatom po łbie walę
On podnosi się i gada
Co Ty robisz ,nie wypada
Tak po głowie męża bić
Wstydź się żono wstydź
Więc zakupy swoje wzięłam
Drzwi nocnego też zamknęłam
Gdy do domu powróciłam
Spać się szybko położyłam
Coś zaczęło mi się śnić
A tu słyszę, skarbie już nie będę pić
Teraz z piciem spokój święty
Bo chłop pracą jest zajęty.
Komentarze (2)
dobry sposób i lekarstwo na otrzeźwienie i żonki
zrozumienie.
szczęsliwie zakończona historia! Sympatyczny wiersz z
niemałą dawką humoru.