MCG+01-02-015 (this galaxy is...
Jest taka samotna.
Obejmuje ramionami kosmiczną nicość, drżąc
od przejmującego mrozu. Skrzy się
nieśmiało
niczym drobniutki płatek śniegu, który
wciąż spada,
wiruje...
Gdzieś w oddali – coś się przemienia
i tworzy. Przenika na każdym etapie
strumienia czasu.
...
Świat mnie wypluł, odepchnął od siebie.
Wyrzucił w przestrzeń,
z której już nie ma powrotu.
Prześcignąłem światło dopiero po milionach
lat, ciągnąc za sobą długi warkocz
materii.
Moje oczy, nie! – Przecież już nie mam
oczu. Okrył je lód wszechświata.
Więc jakim cudem widzę? Ależ nie! – To nie
jest widzenie, tylko raczej czucie, tak!
–
wyczuwam czyjąś obecność!
Boże, to Ty?
Wokół, tylko mrok, którego nie sposób
opisać słowami.
Jednak nagłe ukłucie w moim sercu sprawia,
że się wybudzam ze snu,
czy może z niemal wiecznego letargu?
Tuż przede mną obraca się powoli
srebrno-biały dysk, lecz nie można dostrzec
nawet zarysu ramion.
Są zakleszczone w żelaznym, śmiertelnym
uścisku.
Osiadam kosmicznym pyłem,
dotykam niezamieszkałych światów.
Materializuję się w półmroku bladych słońc
na każdej
z planet. Nikogo i nic.
Na jednej ziemi, jeden tylko człowiek.
(Włodzimierz Zastawniak)
https://stellardrone.bandcamp.com/track/infinite-void
Komentarze (4)
Jakiż ładunek emocjonalny w opisanych obrazach. Jakie
nasycenie. Bardzo przykuwający wiersz. Pozdrawiam
Bardzo ciekawy wiersz i jego przekaz, a ostatnia
strofa, mowi wszystko.
Pozdrawiam serdecznie, Arsis.:)
zakończyłabym na pierwszej części
ta część intryguje
samotność to jedno, ale Ty masz kosmiczną wyobraźnię.