Medyna
/berberiada/
w medynie choć wcześnie trudno przejść
uliczką
po bokach stragany środkiem sznurek
gapiów
w kuckach tuż przy ścianie dostrzegam
nędzarza
powtarza z pamięci wersety Koranu
co chwila klaksonem straszy tłum
cyklista
jakby miał pod sobą z osiemdziesiąt koni
chociaż jego rumak pędząc pełną parą
mógłby co najwyżej komara dogonić
wchodzimy do bramy potem na dziedziniec
dawniej był to saray schronienie karawan
dzisiaj zapomniany wraz z historią ginie
o latach świetności i niepewnych czasach
pozostała waga z wielkimi szalami
na których towary w setkach kilogramów
ważyli handlarze zanim nie trafiły
do lokalnych kupców kantorów i kramów
nieco na uboczu w zagubionej wnęce
wejście do medresy w alhambryjskim stylu
z uczelni Maghrebu szkoły najważniejszej
zdobionej stiukami wprawnych
rzemieślników
pięknym arabeskom dachowym świetlikom
trudno znaleźć równe kunsztem i
przepychem
owiane legendą wabią miłośników
mauretańskiej sztuki i architektury
żegnając medynę trafiam przed minaret
meczetu Koutoubia zwany Kutubiją
który to za błędne wyznaczenie kibli
pierwotny zburzono wtóry wciąż się
trzyma
nieopodal domek cały śnieżnobiały
grobowiec znanego w mieście marabuta
dalej za ogrodem w samym centrum prawie
pozdrawia turystów Hotel La Mamounia
Komentarze (1)
przeczytałam z zainteresowaniem, bardzo obrazowo
napisane