Męka grzesznika
Z odchłani lecę długo, w przestrzeni
głębie
Gdzie raj swój odnajdę, gdzie znajdę swe
miejsce
Lece w pośpiechu, mięlę swój strach
Z daleka widzę bliskie Królestwo, jego
potężne mury
Stoję ku złotej bramie, twój wzrok
rozjaśnił mój cień
Witaj Panie, klęczę u twych stóp
Błagam abyś wybawił,
Z krągów ciemności mą dusze,
Wystarczy już męki posłańca
Chodz niczym nie zawinił
Oszalały i zburzony skazujesz,
Choć Twój gniew jest wileki i okrutny,
Nie jest wiekszy od mej pogardy nad
Tobą,
Zamilcz Teraz! Wysłuchaj sumienia,
Tyś me przekonanie zniszczył,
Odrzucił, błagania ,
Nie poruszyły Cię łzy ani rany na mym
ciele
Kończę, panie i na pojedynek Cię wyzywam
Wstan! Dosyć!
Teraz, nie miłością będe prosił , lecz
mieczem żądał!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.