Melancholia
Zaskarbiam sobie lampki uśmiechy
I w drewnie biurka zatapiam łokcie,
w szeptach podłogi szukam pociechy,
ściągam wytarte dziurawe kapcie.
Znudzony zegar przynudza taktem,
wytarte krzesło marudzi chwilę,
milczą zawzięcie ściany wyblakłe,
tańczą pod lampą nocne motyle.
Edyta Geppert skrapla się w górze
formując mgiełkę tuz pod sufitem.
Cały ten świat mój okryty kurzem
i ta impresja nie tchną zachwytem.
Dywan śpi cicho, ja w myślach tonę,
dym papierosa pląsa leniwie.
Sąsiad za ścianą znów bije żonę.
Pachnie tytoniem przy polskiej diwie.
To melancholia skrada sie sprytnie,
na palcach, głaszcze moje pokoje.
Krzyk mej sąsiadki zaraz ucichnie.
Będę mógł wąchać swoje nastroje.
Komentarze (1)
uśmiechnij się nawet do zegara.......
a szczęsne chwile on Tobie wskaże........
melancholię pozostaw w dymu oparach......
a zrób to, co Twym bukietem marzeń ......
słowem tak pięknie obrazy malujesz.....
w nich świat cały tańczyć pragnie....
nimi kochanek kochanki, tak nie całuje.....
lecz nimi, w jej w ramionach zawsze zapadnie