Metafizyczna Podróż Psychobila
dla popapranców którzy oczekują końca
Klęcząc na mordzie
oglądam pory z bliska
by potem przenieść się
kometą zwaną Wandą
na czubek głowy
i zamieszkać w windzie nadzieji
i zarazem być sąsiadem zagubienia.
Istna metafizyka.
Widząc pomarańczową skórkę
zabieram się do konsumowania
...własnych jelit
tracąc równowagę...
spadam do odbytu w głęboką przepaść.
Czekam jakąś chwilkę...
i zostaje wysrany z masą niepotrzebnych
organizmowi rzeczy,
które jako detergenty zostały wyrzucone z
człowieka.
Życzę smacznego :)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.