Metal II
Wznoszę się na fali drgań wydawanych z
głośnika,
Ma lewa ręka, jak pająk po gryfie
pomyka,
A palce prawej ręki jak pchły po włosach
skaczą,
Piękne, srebrne, złote, metalowe włosy
głaszczą.
Choć tak ciężkie brzmienie z instrumentu
wydobywam,
To jest ono piękne jak wielki indiański
dywan,
Chociaż z tak wielką precyzją dźwięki sobie
składam,
To mój mózg wyjmuję i na półke go
odkładam.
Ja wcale nie myśle, o skupieniu nie
wspominam,
Z moją duszą na dzwięku się wznosze,
zapominam,
O całym świecie który na codzien mnie
otacza,
Moja dusza w pięknie ciężkich brzmieniach
się zatraca.
Pomysł na wiersz powstał jak pewnego razu grałem na gitarze, chociaż myślałem o czymś zupełnie innym... Ale jak teraz sobie pomyśle to ten wiersz to najszczersza prawda.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.