Metamorfoza
Sanki stoją spokojnie
czas na sannę zimową
słońce się usadawia
kiwa świetlistą głową.
Promienie jak warkoczyki
ciekawe tancerki żwawe
nagle się zatrzymuje
licem uderza w trawę.
Znika śnieżna pierzyna
sterczą główki szpiczaste
gleba lekko paruje
tworzy zieleń ciekawie.
Krokusy i przebiśniegi
szybko tak obudzone
swe kapelusiki cudowne
kierują w słoneczną stronę.
Satysfakcja ogromna
uciekać trzeba z zieleni
wracać na błękit nieba
świat w kolory przemienić.
M.M.Proskurowska.2017.
Komentarze (6)
Sanki pójdą w ruch, bo spadło sporo śniegu.
Wiersz mi się podoba, pozdrawiam.
fajna metamorfoza w środku zimy troszkę lata a
tymczasem zima na dobre zagościła:-)
pozdrawiam serdecznie
Sympatyczny wierszyk:) Miłego dnia.
Swietnie się czyta :)
No to pedziy z górki na pzurki
Pozdrawiam serdecznie i oby do wiosny :)
Ja też myślę już o wiosnie:-) :-)
Ale chyba nie tak szybko
Wyciągamy sanie:-) :-)
Pozdrawiam Mario Magdaleno:-)
Powstał spontanicznie.Pomyślałam o wiośnie.Pozdrawiam
wszystkich.