Mętlik
Oddycham...
Wstaję rano i zaczynam
nowy dzień.
Piję kawę,
chowam smutki, niech odejdą
sobie w cień.
Raz zamykam,
raz otwieram
oczy zamyślone.
Chyba nie chcę,by ktoś
patrzył jeszcze
w moją stronę.
Tak, chcę
przemknąć w oka mgnieniu,by
być chwilę w cieniu.
I uzbierać
myśli rozproszone..., przerażone...,
pozbawione kierunku.
autor
ilajedyna
Dodano: 2019-09-10 20:50:01
Ten wiersz przeczytano 656 razy
Oddanych głosów: 6
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (6)
Ładnie
Pozdrawiam serdecznie :)
ładnie o samotności - nie zamykaj oczu tyle piękna
jest wokół:-)
pozdrawiam
za anna pozdrawiam
Takie jest życie a w nim ciągły mętlik.
szybciutko je pozbierać i ukierunkować (na miłość)
schować się ... zebrać co rozproszone i wrócić by nie
zniknąć na amen