Mgielne Słoneczko
Gdy mama czesała moje włosy w warkocze, a
za oknem słoneczko tańczyło radośnie
mrugając do mnie swymi promieniami, które
przeskakiwały z jednego oka na drugie, bo
poruszała moją głową, gdy mnie czesała,
oddychałam spokojnie. Wyobrażałam sobie
wtedy, że kiedyś i ja będę takim
słoneczkiem, które zaświeci dla tego
jedynego. I będę dla niego piękna.
Mama zawsze powtarzała, że piękno jest w
nas, lecz sama dokładnie nie umiała tego
sprecyzować. Nie wiem, może moje wnętrze
było piękne, ale nie tak piękne jak wnętrze
Słoneczka. Ono zawsze było gorące i biło
radością dla każdego. Ukazywało wszystko,
co ma najlepsze i zawsze tak było. W ciele
człowieka rodziło się takie małe pragnienie
i przekonanie, że wszystko zawsze może być
lepsze, gdy tylko tego zechcemy. Magia nie
jest w latających dywanach, tylko w nas
samych. Nigdy nie nauczymy się latać, ale
możemy przynajmniej spróbować żyć tak lekko
i ciepło jak to słoneczko. Do każdego
możemy przesłać swój uśmiech i rozłożyć
ramiona, aby czuł, że i on może czuć się
bezpieczny.
Gdzie się podziałaś Słoneczko, kiedy tak
bardzo potrzebuję ciebie i twojego ciepła?
Wielbiłam ciebie latami, póki rosłam i
byłam bezpieczna w czterech ścianach
naszego malutkiego domku. Gdzie się
podziałaś Słoneczko, kiedy ziąb nastał na
dworze i pokrył drobną ziemię płachtą z
chłodnej waty i bólu? Słoneczko, byłaś mi
przyjaciółką na dobre i złe. Ja wybaczałam
tobie niezdarne promyczki, które nie zawsze
mnie dosięgały, a ty wybaczałaś mi moje
nieobecności pod zaciemnionym niebem w
chłodne dni i noce.
Może to śmieszne, ale mam tyle wspomnień z
dzieciństwa z tobą Słoneczko i z mamą. I
obie kojarzycie mi się z radością i
ciepłotą dnia. Choćby mróz pokrył warstwę
ziemi, ty nadal trwałaś i trwała moja mama.
Słoneczko, rozjaśnij moje niebo i przywróć
wspomnienia z dzieciństwa, których tak
bardzo teraz potrzebuję. Chcę pamiętać
wszystko i nic zarazem. Chcę pamiętać mój
pierwszy uśmiech i łzę niezdarnie skapująca
z policzka. Chcę wiedzieć, czy ktoś mnie
kiedyś kochał, czy tylko była to mgielna
warstwa tych wspomnień, które sobie sama
stworzyłam?
Ach, Słoneczko…
Przynajmniej przywróć mi mamę…
Komentarze (8)
Piękna nostalgia , budzi wspomnienia .Pozdrawiam
serdecznie
Angel Boy, jakże mnie ucieszył Twój komentarz...
Dziękuję za przemiłe komentarze:-) Nie koniecznie miał
to być wiersz bądź coś w podobie. To miała być
książka, lecz wiem, że nie każdy lubi to, co ja.
Pisałam, co podpowiadało mi serce, a nie ukrywam, że
kocham książki Virgini C Andrews:-)
ładne, pełne nostalgii połączenie słońca z miłością do
mamy :-) osobiście słowo "ciepłotą" zamieniłabym na
"ciepłem":-)
Długie, ale wciąga do samego końca :) Pozdrawiam
serdecznie +++
Mądrze komentuje anula 2. faktycznie matka grzeje cały
rok. Mnie jej zabrakło, a słońce przestało grzać.
Pozdrawiam serdecznie.
https://www.youtube.com/watch?v=LkJ6UBHlviw
Pozdrawiam Ewelinko, Słońce i matka, stawiam na matkę,
bardziej grzała. Bo cały rok.
nie wim kim dokładnie była Słoneczko (przyjaciółką,
siostrą, a może babcią?) ale dawała ciepło którego
potrzebuje każde dziecko.