Miała siłę Tornada i...
Miłość- bywała czarodziejem gdy uśmiech
malowała na twarzy nawet w deszczowy
dzień.
Była jak świt po ciemnej nocy-dawała
pierwsze promienie gdy horyzont myśli się
chmurzył.
Była jak lampa-gdy oczy nie dostrzegały
nawet odrobiny światła,
pozwalała patrzeć sercem..
Była jak tratwa na morzu,
gdy brakowało sił by płynąć przez
życie..
Miała siłę tornada gdy trzeba było
pokonywać przeszkody a zarazem delikatna
jak stokrotka gdy wyzwalała w nas
uczucia..
Miłość była przystanią..
Moją przystanią!
Niestety pewnego dnia statek ludzkiej
nieodpowiedzialności mi ją zniszczył,
wpłyną w mą przystań z ogromną siłą i
zostały jedynie strzępy które zabrało
morze..
Teraz nie wyczaruje już uśmiechu..
Nie będzie kolejnym świtem,
po ciemnej nocy wzejdzie kolejny pochmurny
dzień..
Zgasła jak gwiazda,
gdy oczy nie widzą w ciemności wtedy gaśnie
i serce.
Teraz gdy wpadłem do oceanu życia,
niebo ściemniało,
nadchodzi sztorm..
Lecz tym razem nie uchwycę się tratwy,
bez niej nie doczekam błękitnego nieba..
Jej siła tornada obróciła się przeciwko
mnie
-niszczy mój świat który tak długo
kolorowałem.
A wiejący wiatr wyrywając kolejno płatki w
stokrotce skończył na tym ostatnim o
nazwie:
Nie kocha!
Komentarze (2)
Dziękuję za radę ale piszę tak jak to czuję i ujmuję
tak jak chcę by to wyglądało..
Nie wszystko musi być idealne,
tak samo jak nie wszystkie emocję człowieka mają
zawsze swój ład..
Czekam na dalszy ciąg :)