miałem w ręku księżyc
nieważne jaki nad głową drzemie odcień
odpłynę tylko w jedna stronę
lekko stąpając pozbawiony wagi,
jak pył srebrnej mgły
wiesz co czułem widząc księżyc
na mojej dłoni?
rozpłynąłem się w przestrzeni
prawie nieosiągalny
lecąc w mroku
zapytałem czy chcesz kawy?
zwrok twój chłodny milczał
lodowaty wiatr dmuchnął ponownie
przy najmniejszym dotyku zniknę,rozplyne
się
zanim zdąże pochwycić ,ocalić to co było
moje
patrzę na dłoń przezroczysta
rozwartą w geście błagania,
przełykam łzy,
księżyc przysiada wiernie na dloni.
obserwując z daleka kamienne twarze
usmiecham się do wariackiej nadziei
kradnąc z jej ust skarb radości
ogniste kwiaty niczym komety.
Komentarze (2)
odpłynę tylko w jedna stronę pozbawiony wagi jak pyl
srebrnej mgły .. dotyk wieczności... jakby spojrzenie
z drugiej strony na własne życie nadzieja ,że nie
wszystko stracone...wiersz bardzo ładnie napisany
Piękny wiersz bardzo Na ręku księżyc zaplątanie
niepokój ale radość w nadziei Podoba mi się bardzo
wiersz boli Pozdrowienia Ładny język poezji
Pozdrowienia :)