Miasto
Coś się wybudza z nocnego letargu. Wypełza
z wnętrza neonowych fabryk
i cywilizacyjnych laboratoriów gorących
zalążni.
W smugach cieni – sylwetki o jednakowych
twarzach,
o spojrzeniach nie odmienionych przez
światłość –
zmierzają donikąd i jeszcze dalej – poza
pomarańczową plamę słońca
schowaną jeszcze
poniżej granicy świtu.
W spawalniczym dymie
przedmioty tracą ciężar i świecą odbitym
blaskiem acetylenu.
Wspinają się majestatycznie po przekątni
wszechświata,
która wszystko równoważy
i zamyka z żelaznym łoskotem wszelkiej
pracy.
Ostre jak nóż atomy prądu
przenikają na zewnątrz z migoczących
ekranów,
prześwietlając na niebiesko pełne
codziennych poczynań dłonie.
I wszystko coraz szybciej pędzi,
i wszystko dojrzewa.
Stwarza się od nowa, spala się od nowa.
(Włodzimierz Zastawniak)
Komentarze (7)
Miasto czasem jak wieś
Miło Cię poznać Arsis!
Puenta daje nadzieję.
Bo co stwarza, jeśli nie Miłość
i co się spala jeśli nie Miłość:)
I tak dzień za dniem a my wszyscy w nim, nie mamy
czasu na rozważanie prozy życia, ona po prostu
biegnie, czasem ściga się z czasem, a czasem wielkie
bum. I kilkaset nie ma.
Wówczas nie ważne nic.
Jakiż realny, straszny obraz cywilizacji. Na Boga, w
co my brniemy?
Super ujęty temat! Brrr...
Dobry. Puenta - świetna.
Niesamowity klimat wiersza i obrazy, jakie stworzyles
w wierszu, budzacego sie z letargu, miasta.
Bardzo na TAK.
Pozdrawiam, Arsis.:)
Bardzo... do mnie 'gada':)
Dawno u Ciebie nic nie pisałam.
Puenta świetna.
Dobranoc:)