miasto duchów
wczoraj byliśmy
w mieście duchów
ulica
pręgowana neonami
rozkładała się przed nami
jak opita seksem kotka
drapaliśmy ją za uchem
tarmosiliśmy za gardło
za sutki
aż nie mogliśmy się połapać
czy to jęczy ona
czy my
wczoraj byliśmy w mieście duchów
w brzuchu powalonego zwierzęcia
wewnątrz widzieliśmy wszystko
końcówki rozognionych pochodni
drapacze chmur na brzegach
rozjeżdżonych autostrad żył
wczoraj byliśmy czarni
czarniejsi od powietrza
kiedy staliśmy nad Odrą
która raz była Odrą
a raz krwią
nie mogliśmy się tak po prostu
zdecydować
na powrót, na sformułowanie
kim jesteśmy
kiedy wyciągaliśmy ręce
ona kwitła w naszą stronę
wtedy my też kwitliśmy
my też stawaliśmy się
raz Odrą
raz nią
powietrze poiło nas
rykiem przejeżdżającego pociągu
ktoś powiedział że to Bóg
żąda powrotu swoich wysłanników
wtedy poszliśmy pod jego drzwi
i położyliśmy się
najbliżej jak się dało srebrnej klamki
na torach
ale nic się już nie wydarzyło
prócz dnia
który miasto duchów zamienił na miasto
ludzi
a w nim nie ma Boga i jego wysłanników
dzisiaj jesteśmy w mieście cieni...
tłumnie przemierzamy autostrady pustyń
mamy wyostrzony wzrok
którym przekłuwamy żmije
jedną rękę trzymamy w kieszeni
na ciepłej broni
drugą zaciskamy łańcuch
na którym ciągniemy za sobą
jak upolowany strzęp - własny cień
Komentarze (5)
Tak, no więc powiem że pociągi rzeczywiście czynią z
nas wysłannikow bożych w mieście duchów, gdzie krew
jest rzeką, a nad ranem wracamy do miasta cieni.
Fajnie, że piszesz tak właśnie jak piszesz
Przepołowiona istoto. Zostawiam komentarz ale nie
głos. Uważam, że głosowanie nie ma sensu.. Od dzisiaj
nie głosuje. Zostawiam komentarz albo nie zostawiam.
Myśle że to jest ratunek dla autentyczności odbioru
poezji.
Marto chyle czoła przed potęga twojego slowa - jestem
po wrazeniem przekazu mysli i matafor
Wiersz bardzo dobry. Niebanalny. Przeczytałam na
wdechu, bo warto. Ale też warto powrócić do niego i
delektować się, co czynię z przyjemnością.
Pozdrawiam cieplutko:))
forma, treść tylko uczyć się od Ciebie jak pisać
dobre teksty
Marto, mieszkam w mieście nad Odrą... i chociaż nasze
światy są tak różne to jednak bliskie na wyciagnięcie
ręki, o jeden krok... jak zawsze ciekawie Marto,
wciągasz aż po same uszy...