miasto którego nie było
w mieście którego nie było
nikt nie rozpoznał jeszcze zasad
nie rozszerzył praw
nie potrzebował sprzątaczy
taksówkarzy czy wróżbitów
na razie było tylko nocą czymś różowym
gdy łuna światła przebijała się przez
ciemność
czasem zjeżało sierść bardziej ludziom niż
kotom
i piszczało hamulcami pociągów
na chwilę zatrzymujących się przed
prowizorycznym wjazdem
bez bram wrót ogrodzeń
na niepodobieństwo starożytnych Teb
bez ludzi wygnanych z Niniwy w góry
jak u proroka Nahuma
tylko jeden skazaniec stał przed gilotyną
wieżowca
zawieszoną pod niebem
i czekał na swoją kolej
miasto nie słyszało go i nie widziało
obojczykiem mostu zaczepiało spojrzenia
innych przybyszów
pytających o drogę
***
miasto które się staje
porusza swym mrowiem
w przestrzeń wydycha powietrze
czy to już życie
ludzi kłębiących się w tramwajach
i w pociągach
wylewających się falą tsunami z metra
zbierających pewność i niepewność jutra
nie wiem
piszę te słowa na moście
Komentarze (6)
intrygująco - miasto którego nie ma ale jest most ...
pozdrawiam:-)
Ciekawy wiersz i ciekawe miasto...
Pozdrawiam serdecznie :)
podoba mi się pozdrawiam
Podoba mi się ten Twój wiersz choć czytałem go jak
opowiadanie niosąc me zmysły gdzieś dalej i skończyłem
jak Ty na moście a gdzie jest droga dalej..
Miasto -duch...straszy nawet samo siebie. Bez ludzi
nadal nim pozostanie . Życie miasta w rękach ludzi.
Ciekawe spojrzenie :) Pozdrawiam :)
z ciekawością popatrzyłam na to miasto którego nie
było.