miastonocka
dzień odjechał na koniu bez głowy
Ty mówisz poczułam wiosnę
ja senne obłoki zdjęte z orła
kurtyna zapada na usta
nienarodzeni idą drugą stroną
pod wiatr
gdzieś na końcu drogi srebrne torowiska
po których gwiazdy przetaczają krew
w bursztynowym oknie parasol
czarna polana z mrugnięciem żubra
i estetyczne schody
tu nocują tylko wariaci
zasypiasz w moich ramionach
do twarzy Ci we śnie
kot czmychnął mleczną drogą
na dobranoc
Komentarze (11)
Wersy zatrzymały...
Ciekawy wiersz. Z podobaniem :)
Na pierwszy rzut oka - chaos... na drugi - chaos
uporządkowany :-) Na trzeci... Poczekamy :-)
Z podobaniem :-) Pozdrawiam :-)
:)pozdrawiam
Podoba się.
Pozdrawiam
Twoje wersy często sprawiają wrażenie oderwanych od
siebie. Zajebistych i oderwanych.
Pozdrawiam Marku, z mrugnięciem :)
pierwsza moja myśl- to wiersz nawiązujący do polityki
ale to chyba taka zwariowana noc :)
o - m.g. w nowej odsłonie, mnóstwo metafor i biel.
czwarty wers 1 strofy politycznie, dalej pobliskie oto
czaki,
by na końcu przytulić we śnie z kocim dobranoc.
najważniejszy jest ten spokojny sen w ciepłych
ramionach
fajnie napisane pozdrawiam
Kotek ma mleczka pod dostatkiem, a Ty czułe ramiona...
Pozdrawiam serdecznie...