między stacjami metra
karmisz mnie piersią
anielico z ułamanym skrzydłem
kolejny raz ulegasz ograbionym
wygłodniałym wędrowcom
to takie nieestetyczne
kiedy ktoś gubi twarz i duszę
szczególnie w pędzącym metrze
na pierwszej stacji
latający talerz z powszednim chlebem
głodni odfrunęli w nieznane
w porannym orędziu malujesz słowa
litość zapomni o naszej bluźnierczej
nocy
jak niewidoma bogini klękasz przed
obrazem
kto zamyka oczy aniołku
zostaje okradziony z własnego sumienia
pola mokotowskie
Komentarze (5)
Nietuzinkowe wersy, zatrzymują na dlużej.
Niebanalnie. Oj, wiele sumień jest obecnie
zagrożonych.
Pozdrawiam :)
Wow, oczarowanym się czuje. Z tych, które chce się
jeszcze raz. W których warto jest pogrzebać. Wyborna
surrealistyczna wizja.
Bardzo dobra refleksja ujęta ładnymi wersami, świetna
puenta, pozdrawiam serdecznie.
Niebanalna poezja, a co do sumienia to dziś zaczyna to
być towar deficytowy, chyba...
Dobrego wieczoru Poecie życzę.