Miejsce po Tobie...
Wpatruję się
W pozbawione znaczenia cienie na suficie
Niewiele miejsca pozostaje tu dla
wyobraźni
Bezkształtne światła lamp rozjaśniają
mrok
Brak punktu zaczepienia dla oka
Sprzeczne uczucia zawładnęły mną
Szczęście
Jak zarazem beznadziejność
I brak czegoś...
... ale czego?
Może puste miejsce zostało po kimś
Odszedł raczej niedawno
Lecz nie chcąc go pamiętać
Umysł wypchnął najmniejsze wspomnienie
Zepchnął w podświadomość
Gdzie nie może już zranić
Nie potrafie zaufać nikomu
Coś nie pozwala mi otworzyć się dla
kogoś
Być dawniejszą
Lepszą wersją mnie...
Zdrowy rozsądek?
Po ogromnym bólu i krzywdzie odzywa się
wreszcie
Może,
lecz pewność siebie, też mnie opuściła
Została nieśmiałość i paniczny lęk przed
nowymi ludźmi
Dlaczego?
Noc wypuszcza myśli bezgraniczne
Otwiera dzrzwi, przez które wchodzi
wszystko co chce
Tysiące słów przywierają do wnętrza mej
głowy
Kumulują się
Tworząc stosy niezrozumiałych, zawiłych
długich zdań
Przerażając mnie jeszcze bardziej
Nagle ustają krzyki
Ciemność widzę
Przestrzeń
Po której obrazy ukazane przez
podświadomość przenoszą się w inny świat
Doskonoły twór mojej chorej wyobraźni...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.