milczące niebo
do przodu, zachłannie - kochając
do miłości, do szczęścia się pchając
zapytałeś - czy my zasłużyliśmy?
pewnie! - przecież to my wrogość na łopatki
położyliśmy
podeśliśmy jeszcze bliżej, jeszcze
bramy nieba otwarte- jakby zapraszały
do wejścia - szeptały cicho do uszek
nie chciał wejść - bał się złości
wokoło złotem świeciło, złotem
jakby całe niebo - klejnotami wysadzane
to było złudzenie - promienie słoneczne
oślepiły, a bramy się zamknęły
przed bramą usiadł starzec - z laską
zamiast nogi
podszedł i spytał się - co robisz, mój
drogi?
pilnuję nieba - odpowiedział cicho
dlaczego teraz przyniosło cię licho?
a kto morze przejść przez nie - spytał
młodzieniec
starzec pochylił się, wzniósł błękitne oczy
do góry
popatrzył - ci, którzy czystą duszę mają
i milczą, nawet gdy głos dostają.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.