miłość
staliśmy wówczas we dwoje
na balustradzie marzeń. piłeś
koktail jutrzejrzej woni. a ja
tuliłam się głosem. w przestrzeń
spoglądawszy na jutra kolor
smak bursztynowej komnaty
która ramiona przytulne
bezdomnym gościom wskazała
staliśmy w pół objęci
smakiem niespełnionych
marzeń
dotykając
najdelikatniejszym
z dotyków wszechświata
liczyliśmy gwiazdy
miłości
patrzyliśmy na drogę
przyjaźni
ogrzani promieniem
księżyca
schowani w serca
skafandrze
byliśmy tam, gdzie pół dzisiaj zostało
wspominając słowem litery nierozgarnionych
idei. stworzonych map szlaków leśnych
wędrówek skalnych pomiędzy
ważne zostało tylko jedno: nasza miłość
nierozerwalna. związana supłem szczęścia
błyszcząca i trwała
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.