Miłość czeka...
miłosc w płaszczu ze zwiędłych kwiatów stoi
w ciasnej alejce koło domu. otulona złota
jesienią, smagana wiatrem od kostek w górę
przemarznięta, lecz stoi i czeka...
idę tą sama alejką rok później patrzę, a tu
nadal czeka, patrzy na coś w oddali z
błyskiem i nadzieja w oczach...
nadeszła wiosna, wiatr popsuł jej płaszcz
ze zwiędłych kwiatów a ona w nieoświetlonej
alejce stoi i patrzy i nie ucieka...
pyta przechodniów o jakiegos człowieka.
"nie znam", "nie widziałem"-odpowiadają, a
ona czeka...
tylko szkoda, ze to nie mnie tak wypatruje.
ona na kogoś wciąż czeka,a gdy go spotka i
zapyta: "mogę iść z tobą?" z tą płonąca
nadzieją w oczach ten ktoś mówi: "nie,
dziękuję" po czym odchodzi, a ona
czeka...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.