Miłość jest schodem, chciałbym...
Wyjechałem od niej i poczułem pustkę,
Poczułem coś jeszcze, tłumaczyć nie
umiem,
Dlaczego Boże tak ukarałeś,
Byłem sam w świecie, więc sam zostanę...
Jest niczym anioł, tak mądra, piękna,
Boże kolejny raz przed Tobą klękam,
Dlaczego daleko tak jestem od niej,
Dlaczego muszę o niej zapomnieć?...
Pierwszy raz w życiu poczułem to coś,
W pierwszej chwili odjęło mi głos,
Czy to już miłość? Odpowiedz mi Boże,
Życie okrutne, nie może być gorzej...
Ta pustka ogarnia, dlaczego jej nie ma,
Pozostaje jedynie do wierszów ucieczka,
Ona nie kocha, to ja to czuję,
To ja jestem Boże przeklęty głupek...
Tyle pułapek, i tyle przeszkód,
Pozwolę nawet wchłonąć mnie piekłu,
Za jedną odpowiedź, zadam pytanię,
Czy ten raz w życiu odpowiedź dostanę?
Co ja mam zrobić, by mieszkać blisko,
Miałbym zostawić co moje wszystko?
Lecz druga sprawa, ja przyjacielem,
Dla mnie to mało, czy dla niej wiele?
Na pewno dla niej to jest maksimum,
Zawsze miałem serce do rymów,
A teraz mam serce - jej bym je oddał,
Za pocałunek, ja cały się poddam...
Łzy mi lecą po policzkach,
Jest daleko, lecz mi bliska,
Ale ciałem jest w oddali,
Czuję pustkę, Boże zabij!
Komentarze (2)
serce bardzo cierpi bo kocha Usłyszy wołanie Miłość
Wiersz piękny w wymowie dobrze napisany+ Pozdrowienia
Ołł! :o
Matko,jakby mi ktos coś takiego napisał,to chyba bym
zwariowała:) Pieknie!