Miłość na odległość
jakże mógłbym nie pamiętać
jedwabistych nocą kroków
gdy w jej usta kryształowe
jak kielichy wonnych soków
skóry gładkość dłonie nęci
jak z jaspisu kształtne ciało
dłoń powoli... delikatnie
wciąż odkrywa – wciąż jej mało
już w arkady ciepłych piersi
wtulam szorstkie swe oblicze
pocałunków gwarnych stado
muska gęste tajemnice
i rozlewa zapachami
morza wonnych namiętności
w ciał muzyce drzemie lato
krople potu – cud miłości
gdy ekstazy ogień spłonął
ona deszczem mokrych ramion
zasłoniła jak mgła nocą
w sny ubraną ciszę znamion
a gdy teraz zamknę oczy
czuję jakby była blisko
noc rozprasza pod powieką
uśmiechami jak ognisko
dziękuje za wszystkie poprawki i podpowiedzi. do AnnaG - chodziło mi o to że jak bym mógł nie pamiętać nocy gdy jej piękne usta były soczyste.
Komentarze (5)
Przepiękny wiersz, ładne rymy, rytmicznie się czyta -
uczta dla oka i duszy, bo i słowa przepięknie tkane w
tym miłosnym kobiercu. Popraw tylko/czujĘ jakby była
blisko/ Pozdrawiam
ciepłe wspomnienie pozostało i jest czerwone gorące
pod powiekami a jakie wyobraźnia podpowie Wiersz
inspiruje :) Pozdrowienia
jak piosenka, fajny, radosny:)
Przepiękny obraz został w pamięci, po tej nocy i po
tej miłości.
Bardzo obrazowy i sugestywny jak dla mnie na dziś. :)