Miłość na Wielką Sobotę 2010.r.
Miłość na Wielką Sobotę 2010.r.
To przyjaźń Boga z człowiekiem
I na odwrót.
To moje wytchnienie
I zrozumienie,
Które powstaje,
Gdy krótkie,
Ale nie raz skomplikowane me wyznanie
Zostaje zapisane w pamiętniku ludzkich
serc
I zostaje słowem mówionym przekazane
Ku chwale…
Dla dobra kolejnych pokoleń.
Miłość na Wielką Sobotę 2010.r.
To wyczekiwanie końca,
Który zawsze musi nastąpić,
Chyba, że się już jest w wiekuistej
wieczności
Wtedy to też
Małe cuda stają się wielkie
A wielkie cuda
Są niepojęte
I dlatego ma prośba
Kierowana do
Miłości na Wielką Sobotę 2010.r.
Jest tak skomplikowana,
Że ja sam nie wiem
O co właściwie biega.
To takie poszukiwanie
Miłosnej rekonstrukcji
W lichej animacji
W momencie, gdy bociany
Powracają do swych gniazd.
Och jaka skomplikowana
Jest filozofia…. tego czegoś
Nie próbuj pochopnie
Ją odkrywać i rozszyfrowywać.
Tylko wczytaj się w kolejny wiersz
Z cyklu….
Miłość na Wielką Sobotę 2010.r.
To serce… i jego przyspieszony
puls
A Ty… ukochana i jeszcze nie znana
Proszę budź mnie
Kiedy tylko chcesz!!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.