Miłość od pierwszego wejrzenia
Była jesień, pomarańczowe liście spadały
Im na głowy
A Oni nie mogli przerwać rozmowy
Siedzieli na ławce w parku, za ręce się
trzymając
Nie licząc czasu i czoła mu stawiając
Zakochali się tak po prostu i od pierwszego
wejrzenia
On był tak podekscytowany, że nie mógł
wymówić
jej imienia
Ona się nie gniewała, nawet się z tego
śmiała
Trzymając go za rękę jeszcze raz mu
powiedziała
Że go kocha i chce z nim być, że bez niego
nie ma po co żyć
on uśmiechnął się i przyciągnął ją do
siebie
Obydwoje czuli się jak w niebie
Zaczęli rozmawiać o swoim życiu
O tym co było, będzie i co trzymają w
ukryciu
Nie mogli oderwać od siebie wzroku
Ona ciągle siedziała przy jego boku
On w końcu się odważył i ją pocałował
I delikatnie wtulając się w nią swoją głowę
schował
Przytuliła go i znów mu powiedziała,
Że bez niego żyć by nie chciała
W końcu nadeszło rozstanie
Oj, to było ciężkie pożegnanie
Ona płakała i nie chciała go wypuścić
A on ze smutną miną jej rękę puścił
Odszedł, lecz następnego dnia znów się
spotkali
I tak codziennie, do śmierci, póki Im
anieli nie zagrali
Komentarze (7)
tak to powinno wyglądać, a czy tak jest? w większości
przypadków tylko na filmach
Rzeczywiście o tym samym piszemy. Mnie zainspirował
widok starszej pary trzymającej się za ręce i po
prostu coś takiego mi się zamarzyło. Twój wiersz jest
b. ciepły, spróbuj może żeby rymy były przeplatane i
trochę mniej częstochowskie (bez urazy). Pisz dalej,
bo masz polot :) pozdrawiam
wielu z nas marzy o takich chwilach, szkoda, że tak
nielicznym się one przytrafiają... przepiękna
historia, pozdrawiam
historia niczym z bajki wzieta....
Tylko w bajkach bywa miłość nieskazitelnie szczęśliwa.
śliczna historia... miłość od pierwszego wejrzenia:)
piękna historia, niezwykle delikatnie opisana.
pozdrawiam ciepło :)