Miłość po japońsku
Tyś jest mą wyspą japońską -
dla ciebie ja wodą kolońską
skroń mą bezwłosą dziś skropię.
Pobiegnę ja do cię w ukropie
mych myśli, co rodzą tę chuć.
Więc zwróć się ty do mnie, ach zwróć.
Ust twych karminy wiśniowe -
na całus, na grzech są gotowe.
I pytam się: jak to i co to?
A serce wyrywa na Kioto.
A ty mnie stopujesz, jak pociąg
i wpadam w szaleńczy korkociąg,
bo rzekłaś: o rany, mamusiu(!),
ja jestem nie z Kioto, lecz z Kiusiu,
więc przeproś nieszczęsny idioto.
Komentarze (10)
:-))))))))
uśmiech od ucha do ucha.
Suuuper, bardzo zabawnie, zachwyca i forma, i treść.
na wesoło
Pozdrawiam :)
:))
Myślałem że będzie jako tako A jest fajnie i na
wesoło.
Przeczytałam z przyjemnością i uśmiechem :)
ALE się uśmiałem!
Pozdrawiam.
Miłość po japońsku
a japoński trudny
więc w tych japońskich nazwach
można się pogubić ;)
Świetny wiersz i dzięki, że napisany po polsku :)
Pozdrawiam z uśmiechem :)
Zgrabnie napisane Predator, rymy oki, puenta
szaleńcza, zwłaszcza że chodzi o teściową / uff/,
świetnie się czyta, rytm klasyczny.
Trzymaj się.