Miłość przyzwyczajeniem jest s
Gdy miłość twa odchodząc, zostawia
cierpienie,
albo szuka odbicia w minionych
wspomnieniach.
Ból zamienia tęsknotę na złudne
wzruszenia,
zostawiając za sobą swe zauroczenie.
W jej Anielskim posmaku lawendowy
zapach,
odurza jak narkotyk białych maków
cieniem.
Łzy się w perły zmieniły tęczowym
olśnieniem,
spinając barwy nieba i polany w
kwiatach.
Szkoda tylko miłości co dziś już nie
płonie,
którą zawsze pragnąłem w swym sercu,
rozpalić.
Wziąć jej duszę zranioną, otulić w swe
dłonie -
by klęknąć przy ołtarzu i móc się
wyżalić.
Może słowa powrócą gdy w snach je
odsłonię,
i Bóg nasze dwa serca w jedno zechce
scalić.
Komentarze (18)
Znakomity sonet. :)
Prześliczny sonet pozdrawiam serdecznie ;)
Witaj Andrzeju:)
prawie Ci zazdroszczę tej miłości Andrzeju ale
wiem,jaka ta miłość jest:)
Pozdrawiam:)
Piekne i basta pozdr
Tylko u Ciebie można poczytać tak wspaniałe sonety.
Pozdrawiam Andrzeju.
...piękne...i kropka!
Widać, że nadzieja w sercu Twym się tli, chociaż to
jedynie kochasz tylko TY...
Jak czytam Twoje Sonety owinięte w melancholię, to mam
ciarki, są bardzo piękne
Widać teraz, że bardzo kochałeś
Pozdrawiam Andrzeju:-)
Jak zwykle jestem na Sonet!
Pozdrawiam :)
Piękna liryka. Miłego weekendu Andrzeju :)
Ciągle wzruszasz Andrzeju, mistrzu sonetowy,
nie raz czytam i czytam i nie mam już głowy.
Pozdrawiam zdrowia życzę.
Piękny sonet i podoba się bardzo:)pozdrawiam
cieplutko:)
Tak się tylko mówi,że czas goi rany.Jak życie
pokazuje, nie zawsze i nie do końca. Z dobrym
pozdrowieniem.
Nie płonie... Przygasla, ale nie żałuj jej bo ona żyje
i wybuchnie jeszcze ogniem.
Piękny jak zawsze
Miłego dnia :*)
Witaj,
staram sie zrozumieć, ale wtedy nie mogę komentować...
Dobrego zakończenia tygodnia.
Pozdrawiam.