miłości
jestem
może tylko stoję zbyt daleko od okna
żebyś mógł mnie dostrzec
ze swojej drogi krzyżowej
skręcisz prosto na łąki
tam skulisz zesztywniałe ramiona
pozwalając by obrosły bodziszkiem
chabrami
babką wygoisz rany
tamta kobieta nie będzie czekała
ma coraz mniej czasu
i cierpliwości starczy jej ledwie dla
dzieci
nigdy o nią nie zapytam
o innych też nie chcę wiedzieć
w czym były lepsze
czy okna miały jaśniejsze
czy może same wychodziły naprzeciw
słyszysz to ostrzą noże
wstań bedą kosić
wezmę psa i jakoś się znajdziemy
oddzielając źdźbła od drzazg
na jedną stronę ból
na drugą pieszczoty
Komentarze (8)
mnie już brakuje superlatyw na określenie Twojego
pisania - a przejść bez słowa - nie sposób...
Dobry wiersz. Zastanawia i zatrzymuje
Pozdrawiam serdecznie
Głęboki ukłon dla Mistrzyni.
Od wszystkich wilków.
Życiowy wiersz skłaniający czytelnika do refleksji nad
naszymi potrzebami.
Pozdrawiam.
Marek
Ciekawie, dobrze byłoby, żeby tych radosnych chwil
było więcej.
Miłego
Jak zwykle doskonała Poezja,
też sądzę, że nie jest łatwe to oddzielenie, ale z
drugiej strony dzięki drzazgom możemy docenić chwile
gdy ich brak i jest nam miło...
Dobrego wieczoru życzę :)
świetny wiersz,
pozdrawiam z podziwem:)
Piękne, smutne wersy.
Żeby tak dało się oddzielić dobre chwile od tych złych
i żyć tylko tym, co dobre...
Bardzo dobra poezja.
Pozdrawiam serdecznie :)