milosci w nas....
Tego dnia, gdy przestałam jak zawsze się
śmiać,
gdy twarz nabrała nijaki kształt,
unikając wzroku ludzi, własnego cienia,
zaczęłam się bać wśród ognia płomienia.
Z narastającym bólem własnego ja,
zabrałam cały ten świat,
chowając w pudełku z kamienia.
Bezwiednie, całkiem po prostu wycofałam
się,
gdzie nie mogłeś dostrzec mnie Ty,
gdzie nie widziałam siebie ja.
Pragnęłam byś dostrzegł mój krzyk,
usłyszał siłe by pomóc mi walczyć z tym,
dodał odwagi, ktorą miałeś sam.
I choc pragnąłeś ze mną być,
nie potrafiłeś zrozumieć jak ciężko mi z
tym,
dlatego czasami wspominam ten czas,
słonecznego usmiechu i miłości w nas.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.