Miłosne zapytanie...
Dla zagubionych takich jak ja...
Wiele kobiet kochałem.
Przez wiele płakałem.
Wiele kobiet szukałem
Przez wiele się zatracałem.
Alkoholu wypiłem bez liku.
Litr za litrem do przełyku.
Papierosów wypaliłem tysiące.
Tracąc na nie pieniądze.
Tabletki nie działały.
Sznury się urywały.
Śmierć mnie olała.
Pewnie innego wolała.
Teraz siedzę rozmawiając z Bogiem.
Bo staram się być dobrym nałogiem.
Bez picia i bicia.
Palenia i bawienia.
Teraz rozmawiam z nim i się śmieje.
Nie wiem co się ze mną dzieje.
Szatan przechadza się w ogrodzie.
Szukając złota w wodzie.
Ptaki śpiewają o miłości.
Może Bóg i Szatan nie są w złości?
Byłem kochankiem i przyjacielem.
Byłem zbawcą i donosicielem.
Wiele zakrętów na drodze mijałem.
I zawsze w te złe się wikłałem.
Teraz na parapecie siedzę.
I nowy poranek śledzę.
Ptaki śpiewają o godności.
Może czas poszukać własnej miłości?
Nie. Poczekam z Tym do nocy.
Bo znowu stracę do życia mocy.
A może poczekam do następnego ranka.
A nuż przyjdzie ta jedyna kochanka...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.