Minione
Śniade wilki pożarły rumianą cerę,
następna chmura dobiegła
do horyzontu mety.
Srebrzysta pleśń pokryła zdrowe blond
kłosy,
na wietrze rozkołysane, tak je
zapamiętałem.
Kwiaty na sukience przegoniły zimne dni
Dojrzałego dębu brąz zakryła cielista
zasłona
w czarno umalowanej długiej trawie,
wtedy prawdopodobnie, zmarnował się
wrzesień.
W piwnicy słodkie konfitury słów,
potem się skończyły. Sine robaki pod
nosem
rzadko się otwierały, kiedy po burzy,
zerwało młode drzewa. Tak pamiętam,
kiedy zasadzić drzewo chciałem,
za słabo trzymał się grunt.
Robiło się zimno, powracały ciemne noce
i matowo białe dni.
Komentarze (3)
"konfitury słów"- zwrot ten wprowadza troszkę
słodyczy w tej melancholijnej zadumie...:)
Dużo przekazałeś autorze w tym wierszu, ale też nie
ustrzegłeś się odchyłki od zasad. Dlaczego po kropce z
małej litery (kwiaty), skoro po następnych kropkach
używasz majuskuły? No i w paru miejscach zupełnie
niepotrzebna inwersja.
Jedyny plus to ciężar gatunkowy przekazu.
uwielbiam taką poezję! motyw przemijania dobrze
uchwycony, jako czytelnik...mam dreszcze poczytam raz
jeszcze...