Mistrz (cześć Pierwsza)
NOCNA PORA
Listopadowy brzask rozlewa kawę mleczną
śniadania
Widzę gwiazdy nad linią horyzontu, mgła
światło słońca osłania.
Po nieprzespanej nocy mistrz zmieszał
farby
Przez okno obserwuje niedosyt jesiennej
barwy
O bruk czerwony stukają kopyta porannych
koni
Ze szczytu wieży kościelnej dzwonnik na
jutrznię dzwoni.
Budzi się gród stołeczny hałasem i
hejnałem
Mistrz plamy barwne wylewa na płótnie
białym.
Zawiesił brzask nad czołem Rynku Sukiennic
koronę
Królów śpiących w katedrze wawelskiej
pożegnał ukłonem.
Wschodzi świt pierwszej wiosny mojego
malowania
Soczysta czerń drzewa i kwiatów ulewa
przyszłość zasłania.
Co za dzień! –Jaka radość płynie z
Wisły biegiem,
Skropliła się mgła na dachach domów
stojących szeregiem.
Całą siłą mej woli zaklinam palety
tarczę
Grzeją w płomieniu lampy naftowej
zmarznięte palce.
Widzę pochmurne niebo – zielone,
mętne fale
Rozkołysane, jak morze, co spod mej ręki
płynie dalej i dalej.
Szukałem wielkich tematów w drodze z Kielc
do Krakowa,
Roślinę z zielnika matki na zawsze
przechowam.
I będę uczył się świata kształtów za
mglistą zasłoną
Na płótnie przetłumaczę słowo znaczeniem
spełnione
Nie tak dawno temu moja mama opowiadała mi historie mojego pradziadka Adolfa. Postanowiłam napisac o nim wiersz składac sie bedzie on z 8 cześci. Tę którą włąśnie przeczytliście to jest pierwsza z nich.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.